Dobry, albo kiepski, a nie prostacki lub wyrafinowany.
Sacha tworzy pierwszy rodzaj.
myślę, że jednak ten drugi podział jest bardziej właściwy, bo w obydwóch grupach mamy perły i gnioty, natomiast nie wszyscy lubią się taplać w fekaliach, czy tez śmiać się z niedopowiedzeń :)
To, o czym piszesz, dotyczy innych sfer np. wrażliwości.
Monty Python walił momentami z tak grubej rury, że część widowni mogła rzeczywiście, poczuć się zniesmaczona.
Ale to jej (tej części widowni) problem, a nie prostackiego humoru.
dla konserwatywnego brytyjskiego społeczeństwa, żyjącego wg sztywnego systemu wartości, Latający Cyrk był jak naloty bombowe na Londyn. Wzmianka o masturbacji w skeczu zakończyła się wielka afera w kierownictwie BBC. Wyznaczyli nowe standardy komedii tv, ale nigdy nie przekroczyli granicy dobrego smaku, absurdu owszem :) Częsciej bywali niezrozumiali, niz oburzali. Chociaz w mocno snobistycznych kręgach oburzali, bo byli niezrozumiani :D . Nawet słynna scena z..wiadro dla Pana z racji pewnych formalnych przerysowań nie przekracza estetycznych granic. Wracając do sedna, to nie kwestia wrazliwości, to kwestia pewnych ogólnie przyjętych norm, których przekroczenie klasyfikuje dany humor w rynsztoku. Nie twierdze, że to nie może smieszyć, twierdzę, ze to jest prostacki humor .
"Wracając do sedna, to nie kwestia wrazliwości, to kwestia pewnych ogólnie przyjętych norm, których przekroczenie klasyfikuje dany humor w rynsztoku."
Przeczytaj jeszcze raz to, co napisałeś (cytat powyżej), potem jak trzeba jeszcze raz, i jeszcze, aż zrozumiesz, jaką bzdurę napisałeś niewolniku ogólnie przyjętych norm.
Bez urazy.
Oceniając ten produkt tak wysoko pokazałeś, że sam jesteś niewolnikiem "ogólnie przyjętych norm", bo największą radość sprawia Ci usilne (niestety w bardzo słaby sposób) wykraczanie poza te normy! To, że ktoś czuję się oburzony czyni go tak samo prostym, jak tego, który jest do łez rozbawiony, bo określają go dokładnie te same normy... Dla mnie film prosty, nudny i stereotypowy do bólu. Jeden z gorszych Cohena. Na siłę śmieszny - jak widać trafia, gdzie ma trafiać... Bez urazy.
Trzeba przyznać, że wykazałeś się dość karkołomną logiką, której wniosek brzmi następująco :
"Niewolnikiem ogólnie przyjętych norm jest ten, kto wykracza poza granice tychże norm."
No brawo, brawo.
"piciu6
w odpowiedzi na post: kohamusa | 1 mar 2016 19:28
dla konserwatywnego brytyjskiego społeczeństwa, żyjącego wg sztywnego systemu wartości, Latający Cyrk był jak naloty bombowe na Londyn. Wzmianka o masturbacji w skeczu zakończyła się wielka afera w kierownictwie BBC. Wyznaczyli nowe standardy komedii tv, ale nigdy nie przekroczyli granicy dobrego smaku, absurdu owszem :) Częsciej bywali niezrozumiali, niz oburzali. Chociaz w mocno snobistycznych kręgach oburzali, bo byli niezrozumiani :D . Nawet słynna scena z..wiadro dla Pana z racji pewnych formalnych przerysowań nie przekracza estetycznych granic. Wracając do sedna, to nie kwestia wrazliwości, to kwestia pewnych ogólnie przyjętych norm, których przekroczenie klasyfikuje dany humor w rynsztoku. Nie twierdze, że to nie może smieszyć, twierdzę, ze to jest prostacki humor ."
Dokładnie!
No i co do tego, że humor jest fekaliowy, no to mimo bardzo mocnego żartu o gównie, no to nie pokazali kupy na ekranie, wbrew pozorom zachowano granice dobrego smaku i ogólnie to wyszło świetnie.
A i tak najlepszy żartem jest - Anglia Mistrzem Świata w futbolu -buahahahahahahahaha - Sterling strzela w finale zwycięskiego gola - BUAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA - lałem ze śmiechu na tym.
No fakt, w wykonaniu Sterlinga byłoby to zbyt niewiarygodne nawet jak na ten film.
Istnieją tylko dwa rodzaje widzów - buraki z popcornem siedzący w pełnych multipleksach i ci, którzy oczekują od filmów tego "czegoś". Pewnie nie jest trudno zgadnąć, że lubisz popcorn.
Do kina nie chadzam z zasady, tak, jak nie chadzam do Twojego ulubionego McDonalda.
ps.
skąd wiesz, że w multipleksach je się popkorn ?
tego czegoś... ja prdle:)))) zawsze jak to czytam to nie wiem czy płakać nad tymi poszukiwaczami czy sie z nich smiac ze nie maja nawet mocno sprecyzowanych atrybutów i cech..no ale szukają:)
Ten za to poszukiwacz, chciał obrazić a sam się pogrążył:)
O Jezusie słodki... ludzie spuśćcie trochę z siebie powietrze. "Szukam tego czegoś w filmach"... film to też rodzaj rozrywki i nie ma co się brzydzić ludźmi którzy mają ochotę się zdrowo pośmiać, albo pooglądać efekty specjalne. Właściwie to ci ludzie właśnie tego szukają w filmach i znajdują w filmach kinowych, multipleksach i popcornie. Irytuje mnie takie pseudointelektualne podniecanie się filmami o kaloszu, który jest symbolem problemów homoseksualistów na Bliskim Wschodzie - lub coś równie wzniosłego.
Właściwie dziwi mnie, że osoba która wyraża się w ten sposób o ludziach chodzących do kina i (o zgrozo) oglądających blockbustery, znalazła się na forum o tym filmie. Co Cię natchnęło, że to obejrzałaś/łeś?
Tu się nie ma z czego śmiać - mieszkam w Grimsby i taka patola jest na większości ulicy . Jedna z ''lepszych'' to freeman street cyrki jak ch*** :D Nie muszę tv oglądać wystarczy okno otworzyć i mam zajebiste komedie na co dzień :D
Gdybym był Anglikiem, chyba bym się obraził na ten film.. Co by się działo w Polsce jakby Cohen wziął ja na warsztat.
Sacha Baron Cohen obraził już chyba wszystkich. I Żydów i Arabów i Polaków i Amerykanów i Gejów i Kobiety i Feministki i nawet obywateli Armenii. Myślę że Brytyjczycy to ostatni naród który by się obraził z jego żartów. Od czasów Monty Pythona, Hotelu Zacisze czy ostatnio Małej Brytanii wiadomo że Angole mają poczucie humoru i potrafią się z siebie śmiać.
ten film był chyba najostrzejszy, bo pozostałe były połączone z "niby-dokumentemi". Takiej analnej jazdy to nie było.
Widzę, że trzeba Ci pomóc.
Już tłumaczę :
pierwszy - dobry,
drugi - kiepski,
trzeci - prostacki,
czwarty - wyrafinowany.
Napisałem, że Sacha tworzy pierwszy rodzaj, czyli ... nooo, jaki ...... ? Tak jest.
Pierwszy rodzaj, czyli "dobry" :-)
Humor jest tak niskich lotów że dotyka dna Rowu Mariańskiego. Na tle wcześniejszych komedii Barona Cohena, ten wypada bardzo słabo. Zaraz koło "Bruno".
Z jego filmami jest jak z pornosami. Kazdy wie czego się spodziewać więc jak ta tamatyka nie odpowiada-nie ruszać . Nie wierzę, że bracia Grimsby mogą się nie podobać, jeżeli poprzednie jego produkcje przypadły do gustu. Po co więc oglądać jego film jak wiadomo, że się nie zrozumie jego humoru? Mnie wszystkie jego filmy bawiły, Grimsby trzymał poziom. Jedni wolą humor z ostatnich głupkowatych komedii z Wahlbergiem, Rogenem czy De Niro(nie umniejszając mu, mój ulubiony aktor) inni mocny, bezkompromisowy humor Cohena. Oburzenie się nie ma sensu.
Też się zawsze nad tym zastanawiam.
Jeśli czegoś nie lubię i nie trawię, to się tym nie katuję:P Np. szczerze i z całego serca nienawidzę Owena Wilsona, którego już sam wygląd potrafi przyprawić mnie o odruch wymiotny. I z tego względu unikam filmów z jego udziałem tak samo jak kwasu siarkowego. Po jaką cholerę się denerwować/stresować/zniesmaczać/robić sobie 'kuku na muniu', jeżeli wiem, że tego nie potrzebuję? Nie wiem co kieruje ludźmi, że z uporem maniaka wciąż sięgają po rzeczy nie w ich guście a potem wywalają swoje fekalia na publicznym forum. Może ktoś najzwyczajniej w świecie chce się anonimowo dowartościować w necie, by uchodzić za mądrzejszego niż jest w istocie? Czy może po prostu niektórzy lubują się w masochizmie? A może za dużo wolnego czasu? Być może wszystkiego po trosze albo żadne z powyższych...
2 sceny w tym filmie rozkładają dosłownie na łopatki nie tylko za sprawą obrazoburczości, ale przede wszystkim poprzez swoją irracjonalność, coś totalnie oderwanego od rzeczywistości:) I na takie rzeczy w obecnych czasach mógł wpaść chyba jedynie Sasha Baron Cohen. Ja płakałem ze śmiechu przez dobry kwadrans:D Jedna ze scen jest moim zdaniem swoistym hołdem pod adresem Jima Carreya i tego co wyprawia on w 2 części AV: Pet Detective'a;) Tyle, że ta scena przebija pierwowzór i chyba wszystko, co do tej pory zostało pokazane w komediach (z Monty Pythonem i Nagą Bronią włącznie:) Przed premierą filmu 'akcja' ta została pokazana publiczności w programie rozrywkowym Jimmy Kimmel Show (którego gościem był właśnie 'Ali G'). Cała widownia, która została w studio (część ludzi wyszła ze względu na ostrzeżenie o treści), tarzała się dosłownie ze śmiechu - tak młodzi jak i starzy, biali jak i murzyni, kobiety jak i mężczyźni. Ba, nawet kamerzyści jak i sam Kimmel trzymali się za brzuchy;) W tego typu produkcjach potrzebny jest dystans do siebie i otaczającego świata, a także pamięć o tym, że to tylko...film, coś co ma służyć rozrywce. Oczywiście nie musi się to podobać - gusta są różnorakie. Ale jako, że Sasha Baron Cohen nie jest osobą anonimową i wiele osób miało wcześniej do czynienia z próbkami jego twórczości to trudno mi jest pojąć wylewanie gorzkich żalów pod adresem jego kolejnego filmu. Potrafię zrozumieć, gdyby to był pierwszy, drugi jego obraz (lub pierwszy przez kogoś obejrzany) ewentualnie, gdy jakiemuś fanowi Cohena "Bracia Grimsby" jakimś cudem nie przypadli do gustu (oj, ciężko jest mi w to uwierzyć..). W pozostałych przypadkach jest to zwykłe jojczenie czy też zaśmiecanie forum:P I zawsze można zrobić to, co nieliczni na widowni u Kimmela - nie oglądać.