Właśnie obniżyłem także na 6/10, chociaż kilkukrotnie już widziałem ten film. Coś w sobie ma, co przykuwa moją uwagę i na pewno tu nie chodzi o samą Halle Berry :)
Po prostu klimat sprawia, że o pewnych banialukach zapominam i dziś jest już to mój ulubiony film. Są nawet te ''gorsze'' filmy, do których człowiek może mieć przecież słabość. Tak jest własnie tym razem.
pozdro

Żeś odkopał starocie. Od tamtego czasu obejrzałem ten film parokrotnie i zdanie mam o nim delikatnie mówiąc dużo gorsze, no może z wyjątkiem nie najgorszego początku, ale to ile? 15min? Im dalej w las, tym ciemniej, pretensjonalniej i ogółem coraz mniej ciekawie.

Dostrzegłem to w tv i sam zaglądnąłem w swój temat, a przy okazji znalazłem i Twój.
No ja obniżyłem o punkt. Tym razem nie mam zamiaru tego dotknąć, ale mam wrażenie, że im więcej oglądam filmów, tym częściej mnie irytują, które jeszcze niedawno uznałbym za przeciętne czy nawet niezłe. Czy to normalne?

Jak film nie ma tego czegoś, co powoduje, że każdy kolejny seans ogląda się tak jak za pierwszym razem, to z niemałą pewnością można stwierdzić, że jest to produkcja niegodna odnotowania jako jedna z tych dobrych, a co zatem idzie im częściej ją oglądasz, tym większą awersję u Ciebie wywołuje. Gdy konsumowane kolejne filmy sprawiają wrażenie dużo lepszych, to automatycznie ten obejrzany przez Ciebie wcześniej traci dużo w Twoich oczach, bo zauważasz po prostu różnicę i coraz więcej rzeczy jest irytujących. Ja mam tak dokładnie.

Coś w tym jest z pewnością.
Być może też przez to, że się starzeję :) Usłyszałem też, że jestem wybredny hehe

podpisuję się obiema rękoma!
zawiodłam się strasznie, miszmasz klimatyczny zniszczył to, co całkiem fajny początek zbudował.

Niestety to był najbardziej przewidywalny film jaki widziałam w życiu...