Często pojawia się pytanie o motywy postępowania córki.
Myślę, że wyraźnie realizuje się tu podświadome pragnienie
uwiedzenia ojca przez córkę, a przede wszystkim bycia
obiektem uwiedzenia. Jeżeli mała dziewczynka pragnie
być najmocniej kochaną istotą przez swego ojca, a echo
tego pragnienia i jej zabarwienie seksualne odzywa się
w okresie dojrzewania i w późniejszym życiu, to scenariusz
staje się wiarygodny. Jest rodzajem rozliczenia się z tym
kompleksem u córki. Pamiętajmy, że scenariusz filmowy nie
jest realizacją rzeczywistości, a jedynie symulacją tego
co w życiu można podnieść do skrajności. Daje wszelką
swobodę i nie przekreśla jego psychologicznej wiarygodności
wykraczanie poza normy i powszechnie przyjęte relacje.
Jeżeli tłem takiego popędu jest niechęć do matki, staje
się zrozumiały kształt historii jaką w sobie stworzyła córka.
To również rodzaj upokorzenia swojej rywalki (oczywiście
rywalki wyłącznie w kontekście kompleksu Edypa).
W takim przypadku można potraktować film jako obraz starcia
między powinnością płynącą z Dekalogu i etyki, a strukturą
psychiczną i popędową człowieka.
Oczywiście jest to moja bardzo swobodna interpretacja. Jedna z wielu jakie można zastosować. Otworzył mi oczy esej o symbolicznym znaczeniu
baśni.
To fragment książki. Polecam: http://katedra.nast.pl/artykul/5513/Bettelheim-Bruno-Cudowne-i-pozyteczne-O-znac zeniach-i-wartosciach-basni/
Wszystko pięknie. Ale nie kompleks Edypa, tylko kompleks ELEKTRY - odpowiednik kompleksu Edypa dla dziewcząt.
Żaden błąd. Można używać terminu "kompleks Edypa" również w odniesieniu do dziewczynki.
Nie, bo kompleks Edypa to zaburzenie, które powoduje pociąg syna do matki. Więc nie można tego odniesc do kobiety, dziewczyny, czy też córki.
Rozumiem to i zgadzam się, że Elektra to trafniejsze określenie, ale w literaturze psychologicznej często spotyka się termin "kompleks Edypa" w znaczeniu ogólnym i w odniesieniu zarówno do chłopców, jak i dziewczynek. "Kompleks Elektry" to chyba późniejsza modyfikacja Junga.
Tak, późniejsze, ale przecież po to się rozwijamy, żeby byc dokładniejszymi i bardziej precyzyjnymi :) Pozdrawiam.
Tak, ale Freud tracił z czasem swój autorytet a jego "uczniowie" sie od niego stopiowo odwracali. Przeginał z seksem w swojej analizie :) Nie specjalnie swoją droga rozumiem czemu miałby kręcić na kompleks Elektry. Jakies propozycje oprocz zazdrości? :)
Wikipedia używa zwrotu "dystansował się od tego pojęcia". Szczerze mówiąc nie wiem jakie mogły być powody. Freud nie sprzeciwiał się modyfikacjom i rozwijaniu swoich teorii przez uczniów, ale jeśli kompleks Elektry to pojęcie stworzone po zerwaniu stosunków z Jungiem, sprawa wydaje się jasna. Z drugiej strony to nie tylko proste odbicie kompleksu Edypa, ale złożony opis rozwoju dziewczęcej psychiki na pewnym etapie. Obrona tego pojęcia wymaga o wiele większego wysiłku ze strony psychoanalityka.
Własciwie to najistotniejsze w Twoim tekscie są ostatnie dwa zdania, bo..tam, rozwoj i zycie zawodo-prywatne Freuda i Junga, spływają na drugi plan.
Zupełnie sie zgadzam, że kompleks Edypa to nie jest lustrzane odbicie kompleksu Elektry. Z prostego powodu: Calkowicie inaczej postępuje rozwój seksualny u dziewczynek niz u chłopców.
Chyba wlasnie jego obecnosć jesli już :) Ale, nie, wątpię. Mnie tak przynajmniej chowali, żeby się nie wstydzic nagości, więc jakoś obecność "siusiaka" wydawała mi sie dosc naturalna :)
Zaczynam podejrzewać, że to chłopcy przeżywają większy szok odkrywając u dziewczynek brak siusiaka. Tego kompleksu nikt nie opisał :P
No raczej nie. Ale ja miałam dobre dzieciństwo. W ogóle to mam takie zdanie, że obecna kultura za bardzo skupia się na narządach rozrodczych. A to jest najmniej ważne. TO co się dzieje w głowach jest istotne. Zresztą, Freud nawet Marylin Monroe nie pomógł, a jego teorię już jego uczeń Young i inny następca Fromm zmodyfikował w stronę ról społecznych.
Szok to jest złe słowo. Każde dziecko myśli, że inni są jak on (ona). Jest to więc raczej zaciekawienie. Nie zazdrość jak wymyślili to dorośli analitycy ale zdrowe zaciekawienie.