Recenzja filmu

Gothika (2003)
Mathieu Kassovitz
Halle Berry
Robert Downey Jr.

Koszmarne wariatkowo

Niewesoło być uważanym za chorego umysłowo. To co widzisz i słyszysz, inni traktują jak omamy i urojenia, a tego co mówisz, słuchają z niedowierzaniem. Lekarze szpikują cię lekami, przez co
Niewesoło być uważanym za chorego umysłowo. To co widzisz i słyszysz, inni traktują jak omamy i urojenia, a tego co mówisz, słuchają z niedowierzaniem. Lekarze szpikują cię lekami, przez co żyjesz w zawieszeniu między dwoma światami. Dzień miesza się z nocą, nie pamiętasz, co robiłeś wczoraj, co jest dzisiaj. W takim piekle znalazła się psychiatra, doktor Miranda Grey (Halle Berry). W piątek, jeszcze normalna, miała sesję z psychotyczną pacjentką. W poniedziałek obudziła się po drugiej stronie drzwi bez klamki. Co się stało w weekend? Co zrobiła doktor Grey? Wokół tych pytań koncentruje się akcja horroru w reżyserii Matthieu Kassovitza "Gothika". Niestety nie jest to interesująca propozycja. Mimo nastroju grozy, umiejętnie zbudowanego przez środki formalne, film Francuza raczej odstrasza niż straszy. Akcja "Gothiki" oraz niektóre zabiegi są sztampowe, a przez to przewidywalne. Już podczas pierwszych scen, gdy doktor Grey rozmawia z Sophie (Penelope Cruz), wiemy, czego można się spodziewać. Zarówno po rozwinięciu filmu, jak i jego zakończeniu (nie mylić z rozwiązaniem zagadki) pacjentka denerwuje się, że jej psychiatra nie wie jak to jest, "gdy nikt ci nie wierzy". Oczywiście, co bystrzejszy widz (oraz ten, który nie widział zapowiedzi), domyśli się, że słowa Sophie to nie tylko skarga, ale i ponure proroctwo. Takich "zaskakujących" rozwiązań jest w filmie znacznie więcej. Jednak najbardziej irytuje pustka horroru, którą najkrócej można podsumować sformułowaniem "przerost formy nad treścią". Przez większą część filmu nad budynkiem, w którym pracuje Grey szaleje burza z piorunami (cóż za oryginalna metafora), jest ciemnawo, z małych okien sączy się zimne, niebieskie światło. W co dramatyczniejszych momentach zapada złowroga cisza, którą przerywa szybki, krótki hałas. Właśnie on jest w miarę zaskakującym elementem akcji. Trudno jednak uważać film grozy za dobry, jeśli dreszczy dostarcza głównie niespodziewany huk lub trzaśnięcie. Zwłaszcza, gdy widz się takiego łomotu spodziewa (jeśli widział już kilka horrorów w swoim życiu). Aktorzy grają solidnie, choć dość manierycznie, jakby przed każdym ujęciem przypominano im, że grają w horrorze. Ich postacie są przez to wyraziste, lecz miejscami przerysowane. Szczególnie irytująca jest Penelope Cruz, która najwyraźniej budowała swoją bohaterkę korzystając ze stereotypowych sądów o osobach chorych psychicznie. Dosłowność w horrorach raczej nie jest wskazana, gdyż zabiera przestrzeń dla wyobraźni. A w niej przecież rodzi się strach. Największe zastrzeżenia mam jednak do rozwiązania całej intrygi. Jest ono niewiarygodne i niespójne z resztą filmu, choć niewątpliwie oryginalne. Wolałabym nie wiedzieć, co i dlaczego stało się w feralny weekend w domu doktor Grey. Ta wiedza nie jest warta 20 złotych.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Początek filmu jest wręcz rewelacyjny. Halle Berry gra psychiatrę Mirandę zajmującą się chorymi... czytaj więcej
Już raz pełni strachu, przerażenia i niepewności płynęliśmy jego "Purpurowymi rzekami". Teraz zabiera nas... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones