"Atlas chmur" to niewątpliwie jedna z najbardziej widowiskowych produkcji tego roku. Film oparty jest na bestsellerowej epopei Davida Mitchella. Śledzimy w nim losy różnych bohaterów z różnych
"Atlas chmur" to niewątpliwie jedna z najbardziej widowiskowych produkcji tego roku. Film oparty jest na bestsellerowej epopei Davida Mitchella. Śledzimy w nim losy różnych bohaterów z różnych epok z najdalszych zakątków świata. Film pokazuje, że ich decyzje, nawet te najbardziej błahe, oraz uczynki dobre i złe mają wpływ na teraźniejszość, przyszłość, a nawet przeszłość planety.
Za ekranizację tej powieści wzięli się nieprzypadkowi ludzie, czyli Tom Tykwer (m.in. "Pachnidło: Historia mordercy") oraz Lana i Andy Wachowscy (m.in. "Matrix"). Zabierają nas oni w niesamowitą, skomplikowaną podróż po świecie, dawniej i dziś. Po świecie dobrych i złych uczynków. Podobno wiele osób uważało, że "Atlas chmur" jest książką niemożliwą do sfilmowania, a jednak. Jest to nie tylko solidna produkcja, ale naprawdę bardzo ciekawe i mocno intrygujące kino.
Akcja nie rozgrywa się tu linearnie, ale tworzy swoisty labirynt i przeplatankę przygód bohaterów; można by rzec, że zaczynamy w punkcie "z", następnie idziemy do "a" i kończymy na "o". Historia ta rozgrywa się na różnych płaszczyznach w konwencji wielogatunkowej - od komedii, po melodramat, a nawet Sci-Fi. A wszystko wplecione zostało w konwencję kina akcji.
Film zmusza widza do myślenia, angażuje emocjonalnie, dzięki czemu wciąga i sprawia, że widz z zapartym tchem oczekuje rozwoju zdarzeń. Bardzo fajnie ogląda się tych samych aktorów w wielu różnych wcieleniach. Obsada tego wielkiego przedsięwzięcia przypadła mi do gustu: Tom Hanks, Halle Berry, Jim Sturgess, Hugh Grant wspaniale wykonali swoje zadanie.
"Atlasu chmur" to film błyskotliwy, nieprzewidywalny i bardzo efektowny. I chociaż nie jest to arcydzieło, obejrzę go na pewno jeszcze nie raz.